czwartek, 7 stycznia 2010

noooo, taki początek roku to mi się podoba! po anginie, która mnie dopadła w pierwsze dni 2010, wylazłam w końcu z domku. i to nie byle jak, bo prosto na kulig :) na saneczki przyjechali do nas Paulina z Karolem, spędziliśmy razem fajowski dzionek, troszkę na pojadaniu dobrotek, jak na cooki- monstery przystało, a troszkę oglądając dupska końskie- nie ma to jak prawdziwi koniarze ( bo przecież czas wolny od koni należy spędzić na koniach hihi) była pyszna sanna i słonko nawet wyjrzało zza chmurki, no i najważniejsze- nastroje były też dobre. herba z rumem do termosiku, kocyk pod dupeć, aparat do ręki i "z kopyta kulig rwie..." a my sobie podśpiewujemy

Zima, zima, zima
Pada, pada śnieg.
Jadę, jadę w świat sankami,
Sanki dzwonią dzwoneczkami:
Dzyń, dzyń, dzyń,
Dzyń, dzyń, dzyń,
Dzyń, dzyń, dzyń.


Jaka pyszna sanna,
Parska raźno koń.
Śnieg rozbija kopytami,
Sanki dzwonią dzwoneczkami:
Dzyń, dzyń, dzyń...


Zasypane pola,
W śniegu cały świat.
Biała droga hen przed nami,
Sanki dzwonią dzwoneczkami:
Dzyń, dzyń, dzyń...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz