poniedziałek, 12 lipca 2010

prawie samo zdrowie na talerzu
obiecałam sobie korzystać jak najwięcej z tego co w tym roku obrodziło w ogródku :)
w tamtym roku niestety wszystkiego nie zjedliśmy, sporo warzywek wylądowało w brzuchach zwierząt gospodarskich, co by nie pisać, że się zmarnowały... 
szaleję więc w kuchni sałatowo, wymyślam zielone wariacje. i chyba nawet nieźle mi idzie, bo chłop uśmiechnięty, wylizuje talerze do czysta, czeka na następną wersję i nie podjada po godzinie czegoś z lodówki. a ja mam cały czas chęć na robienie kolejnych i nie śnią mi się jeszcze w nocy zielone potwory ;) poza tym mam dodatkowo dla kogo dostarczać tych wszystkich witaminek, bobik w brzuchu chyba też jest zadowolony, bo w ostatnim czasie bardzo mocno daje o sobie znać.  wczoraj na obiadek była wersja z malinówkami, ogórkami, serem szopskim, czerwoną cebulą, dziś bardziej kalorycznie, ale też bardziej różnorodnie- mix sałat, liści szpinaku, roszponki, rukoli, a do tego słodki zielony groszek (łuskany i cały), młoda marchewka, chipsy z boczku i grzanki ( pieczone na tłuszczyku ze skwarek) w sosie z majonezu, jogurtu, soku z cytryny i odrobiny musztardy. pychota! 



  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz