sobota, 7 listopada 2009

i znowu śpię pod Zaklikowskim zegarem...tydzień w domku...niby dużo czasu ale jakoś tak szybko ucieka, że pewnie jak to zwykle na większość spraw zabraknie czasu. obiecałam sobie porobić wszystkie badania lekarskie, których już wieki całe nie robiłam...zapisałam się na biopsję guza tarczycy, to już coś. cała lista spraw do załatwienia leży na biurku i czeka na swoją kolej. dobrze, że przyjechałam, długo mnie nie było w domku...za długo. już mi się tęskniło za rodzinką...
przyciągnęłam ze sobą kompa, więc działam też troszkę projektowo, wczoraj wieczorek z Pauliną i Karolem, dość intensywny, ważne że twórczy, coś tam wymyśliliśmy, zobaczymy jak to wyjdzie w realu, przymierzam się do wyklejenia makietki :) stare czasy studenckie mi się przypomniały i robienie projektów po nocach, w ostatniej chwili jak zwykle...
we środę byłam u Moniki na plotach i naleweczce...oj nagadałyśmy się, nastał chyba ogólny trend na dzieci i zaciążanie :) może przyszedł już czas na poważne decyzje w życiu...kto wie...
ech, lecę działać, bo z listy sprawunków nie ubywa, a czasu coraz mniej...
koniecznie muszę zakupić różności do stroików, w tym roku mam nadzieję uda mi się wcześniej zasiąść do świątecznych robótek ...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz