piątek, 13 listopada 2009

Ślimak ślimak wystaw rogi dam ci sera na pierogi
Listopadowe wspominki...Zaklikowskie, Osmolickie, Sobieszyńskie...z tego wszystkiego zakasaliśmy rękawy i rodzinnie nalepiliśmy ponad 100 pierogów ruskich, takich jak to dziadek Józek zwykł robić na święto zmarłych. A że tęskni nam się za dziadkiem, to postanowiliśmy go sobie przypomnieć przez jego pierożki ;)

Farsz:
pół na pół ser biały z wczorajszymi ziemniakami, cebulka podpieczona, pieprz i sól.
Ciasto:
zaparzana gorąca wodą mąka z jajkami.

Nadzienie wychodzi pysznie soczyste i smakowite, a ciacho mięciutkie i delikatne.
I tak to 11 listopada dzień świąteczny minął w miłej, twórczej atmosferze. Nie mówię już o przyjemności jedzenia, a później wylegiwania się z pełnym brzuchem ;) było superowo...

Dziś nadziubaliśmy również wspólnymi siłami sałatkę warzywną.
I tak kończy się mój pobyt w domku, czas jechać do Mikołajewa, do Bartka, jemu już też pewnie jest samemu nie za przyjemnie. Choć myślę, że odpoczął (zupełnie tak samo jak ja) od codziennych przepychanek słownych i dąsania się na siebie...a ja na dokładkę dobrze się wyspałam hehe, bo przy nim to raczej niewykonalne ech... Nie wiem jak ja się jutro zbiorę...mimo wszystko nie chce mi się jakoś wyjeżdżać. Muszę koniecznie zajechać jeszcze po materiały stroikowe i do veta z psem, miałam kupić jakieś fajne papiery czerpane do drukowania...a zresztą czego to ja miałam nie zrobić przez ten tydzień...szkoda pisać. Dobrze, że przynajmniej na biopsję poszłam, wynik ok, jak to lekarz stwierdził, na razie na to nie umrę ;) Popchnęliśmy też troszkę do przodu projekt stadninowy, to też się liczy. Generalnie rzecz biorąc to był bardzo fajny tydzień...

I nawet piątek 13 mija bez-pechowo, jak na razie...odpukać zostało jeszcze 45 minutek

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz