czasem słońce, czasem deszcz...
dziś to nawet śnieg i grad u nas spadł pani zima musiała powiedzieć ostatnie słowo, nie ma co
fatalna pogoda, fatalne ciśnienie, fatalne samopoczucie
ech, nastawiłam gar rosołu, w sam raz na te warunki atmosferyczne
wołowinkę z zupy zmielę i zapakuję w naleśnikowe ciasto-będą krokiety :) pyszne, zapieczone na chrupko z pomidorami...
ot i cały mój plan na dziś, na poprawę nastroju, aury, na zachciewajki kulinarne
jak zawsze w takich momentach, marzy mi się kocyk i leżaki przy kominku...
może wieczorem odwiedzimy państwa M. i wygrzeję się na zapiecku...
może partyjka w kości...
a może dzbanek gorącego czaju...
może jakiś film...
a może ciepła drożdżówka i kakao...
ech, dziś u mnie wszystko jest na może, albo na nie...
oby do jutra, oby do maja, do lata... ;)
Narobiłaś mi okropnego smaka na rosół, ehhh jeszcze przynajmniej tydzien musze poczekać
OdpowiedzUsuń